Hydra, Wyspy Sarońskie, maj 2023
Powiedzmy sobie wprost jedną rzecz: jeżeli chodzi o Ateny, to są miastem aż do przesady zawalonym samochodami. Zakorkowane ulice, zatłoczone parkingi, walka o pierwszeństwo na przejściach dla pieszych i ten cały miejski zgiełk… Chciałoby się czasem odpocząć. Na szczęście, zgodnie ze starą mądrością, przeciwieństwa się przyciągają. I tak oto okazuje się, że stosunkowo blisko Aten znajduje się wyspa, na której kwestia samochodów i hałasu jest odwrócona o 180 stopni. Tą wyspą jest Hydra.
Spis treści
- Spis treści
- Z Aten na Hydrę
- Kilka informacji na temat Hydry
- Moje pierwsze wrażenia
- Klasztor Proroka Eliasza
- Eros
- Klasztor Eupraxia
- Spacer po Idrze
- Podsumowanie
- Źródła informacji
Z Aten na Hydrę
Zanim przejdę do opisu samej wyspy, pozwolę sobie zacząć od spraw prozaicznych, a mianowicie: dystansu oraz środków transportu niezbędnych do przedostania się z lądu na Hydrę.
Co do odległości, sprawa jest prosta – albo przynajmniej uproszczona. W linii prostej, miejscowość Hydra leży w odległości mniej więcej 80 km od Aten – jak wskazuje pomiar na Mapach Google.

To teraz mięsko. Pierwszym krokiem, by dostać się na Hydrę z Aten, jest skorzystanie z metra. W naszym przypadku, skorzystanie z trasy linii M3 ze stacji Kerameikos ma najwięcej sensu. Dotarcie do stacji Pireus 3 (gr. ΠΕΙΡΑΙΑΣ 3) to około 45 minut jazdy (z centrum można liczyć mniej więcej godzinę), a z samej stacji docelowej do portu jest już jak rzut beretem. Dlatego w okolicach przystani znajdujemy się tuż przed godziną 8 rano.

W dalszą drogę zamierzamy wyruszyć jako pasażerowie łodzi znalezionej na stronie Ferryhopper.com[1] . Dzięki zniżkom przysługującym posiadaczom karty ISIC[2], ja z Basią od osoby płacimy €35. Reszta ekipy, bez ISIC – jeszcze drugie tyle. Nie jest to tanie, ale jacht okazuje się bardzo wygodny. Jest nawet lepiej niż w pociągach KD którymi ostatnio często jeżdżę – a nie mam im wiele do zarzucenia pod względem komfortu.

Znalezienie naszej łajby okazuje się trudniejszym wyzwaniem niż na początku mogło się wydawać. Santorini Dave na swoim blogu zasugerował[3], że w porcie warto zjawić się mniej więcej godzinę wcześniej – i miał rację. To, że na bilecie napisany jest numer doku z którego łódź ma odpłynąć, wcale nie oznacza, że z tego właśnie doku owa łódź odpłynie. Na szczęście, ostatecznie znajdujemy się na pokładzie w porę i nawet wypływamy w miarę punktualnie. Sam rejs na Hydrę – w jedną stronę – zajmuje nam mniej więcej dwie godziny.
Przy okazji, chylę czoła przed mapą portu przygotowaną przez wspomnianego wyżej blogera. Warto było mieć ją zapisaną w pamięci telefonu.

Kilka informacji na temat Hydry
Teraz pora na powrót do notki ze wstępu. Jeżeli nie zna się specyfiki Hydry, można zapytać: „Borucki, o co ci chodziło z tymi samochodami?„. Spieszę z wyjaśnieniem. Otóż Hydra to wyspa, na której nie ma ruchu samochodowego.
Poważnie. Na miejscu przez kilka godzin spotykamy tylko śmieciarkę i jakiś mniejszy wóz transportowy. Ruch odbywa się pieszo, ewentualnie na koniach, osiołkach czy mułach (nie licząc łodzi, oczywiście). Nic zresztą dziwnego, bo zabudowa wyspy kompletnie innym środkom transportu nie sprzyja. Uliczki są ciasne i pną się stromo w górę pomiędzy wyspiarskimi zabudowaniami.
Rozwieję jeszcze ewentualne wątpliwości: nawet, gdyby ktoś wpadł na pomysł sprowadzenia tu swojego auta, poruszanie się nim jest na Hydrze nielegalne. Ale odrobina sprawiedliwości też się znajdzie: ten sam zakaz tyczy się też rowerów i motorów[4].

Nie chcę tu rozwodzić się za bardzo nad historią Hydry, ponieważ nie jestem zbyt rozeznany w tym temacie. Niemniej jednak, głupio byłoby nie wymienić chociaż kilku ciekawostek.
Za czasów Imperium Osmańskiego wyspa miała swoje pięć minut jako dobrze rozwijający się ośrodek handlowy – jeszcze w XVIII wieku. Potem, mniej więcej w czasach greckiej wojny o niepodległość, znaczenie zyskała stacjonująca tu flota morska . Ta niepozorna wysepka zdołała wystawić do walki aż 150 łodzi. Niestety, po zakończeniu wojny, znaczenie wysepki zmalało[5]. A już chciałem powiedzieć, że mieliśmy tu jakiś lokalny odpowiednik Stanów Zjednoczonych…

Melomańską ciekawostką jest fakt, że Hydrę upodobał sobie Leonard Cohen – pisarz, piosenkarz, poeta. Cohen, we wrześniu 1960, kupił na Hydrze dom za zawrotną kwotę 1500 dolarów (swoją drogą, otrzymanych w spadku po babci) i spędził na niej niemal całe lata 60 ze swoją ówczesną żoną.
Przypuszczałem, że musiał wtedy napisać co najmniej część ze swoich piosenek na pierwsze albumy (przypomnę: debiutancki Songs of Leonard Cohen został wydany w 1967 roku) – i nawet się nie pomyliłem. To tu powstały pomysły na m.in. „Bird on the Wire” czy „So Long, Marianne”.[5][6][7]
Moje pierwsze wrażenia
Starczy już o transporcie i piosenkarzach – w końcu to blog o zawieruszaniu się w różnych częściach świata i wrażeniach z tych zawieruszeń. Pora na garść wrażeń.
Gdy schodzimy na ląd, już od pierwszego spojrzenia zabudowania na Hydrze robią na mnie wrażenie historycznych i trochę wyrwanych ze współczesnego kontekstu i fizycznego położenia. Zupełnie jakby przeskoczyć w czasie o kilkaset lat, na wyspy karaibskie czy coś w tym rodzaju. Centrum miejscowości stanowi port w kolistej zatoczce. Budowle są zbudowane gęsto przy sobie i pną się ku wzgórzom wyspy, gdzie ich linia się kończy. Czymś takim mogło być Nassau w czasach swojej pirackiej świetności.

Z trochę innej paki, jedyne miasteczko na Hydrze sprawia wrażenie przytulnego i dobrze wkomponowanego w środowisko naturalne, w którym się znalazło. Tłumy ludzi kręcących się tu i ówdzie to, jak sądzę, przede wszystkim turyści z lądu. Na nabrzeżu widać wiele lokali, kawiarni i sklepików z pamiątkami. Zdecydowanie nie marnuje się tutaj ani skrawka wolnej przestrzeni miejskiej.
Zgodnie z tym, czego można by się spodziewać po lokalnych regulacjach prawnych, jedynymi lądowymi pojazdami spalinowymi jakie zauważamy podczas przechadzki po wyspie, są wspomniana śmieciarka i mały pojazd dostawczy. To aż dziwne, że nie widać żadnych rowerów, motorów ani innych machin, a jedynie tu i ówdzie przetaczają się osiołki obładowane towarami do sklepów. Cała reszta ruchu to piesi. Trochę jak wrocławski rynek rozciągnięty do skali całej miejscowości.

Ogółem mówiąc, moje pierwsze wrażenie na temat Hydry jest jednoznacznie pozytywne. Ot, zakątek świata w którym z całą pewnością można odpocząć od hałaśliwych miast kontynentu. Nic dziwnego, że wyspa cieszy się niegasnącą popularnością wśród przyjezdnych. Odosobnienie najwidoczniej sprzyja też kwestiom duchowym, bo na wyspie powstało aż sześć ortodoksyjnych klasztorów. Dwa z nich zamierzamy tego dnia zwiedzić.
Klasztor Proroka Eliasza
Nasz pierwszy cel na ten dzień jest prosty. Zamierzamy wyjść na wzgórza ponad Idrą (nazwa miejscowości na Hydrze[8]) i zajść aż pod Klasztor Proroka Eliasza (gr. Ιερά Μονή Προφήτη Ηλία), a potem jeszcze trochę wyżej. Zadanie to okazuje się jednak nie tak banalne, jak mogłoby brzmieć.
Staramy się podążać z grubsza pod górę, w kierunku w którym powinien wystartować szlak turystyczny biegnący w kierunku klasztoru. W tym czasie podziwiamy pejzaże wybrzeża wyspy, interesujące zabudowania oraz niezmiennie interesujący styl życia tubylców. Jednak przypadkiem, w gąszczu wąskich uliczek, gubimy gdzieś Marcina i znajdziemy go dopiero po wyjściu ponad linię zabudowań Idry. Kto wie, może nie byłoby takich zawirowań, gdybyśmy w stronę klasztoru ruszyli niebieskim szlakiem z portu?

Około godziny 11, będąc już ponad miejscowością, zaczynamy marsz w kierunku klasztoru. Z każdym krokiem wysokość nad poziomem morza wzrasta, ukazując coraz to nowe krajobrazy Hydry i otaczających ją wód. Dojście do Klasztoru Proroka Eliasza zajmuje nam mniej więcej 40 minut. Droga pod górę pozwala odpocząć od cywilizacji jeszcze bardziej niż sam pobyt w Idrze – spotykamy tu niewielu ludzi i w zasadzie żadnych sklepów.

Klasztor okazuje się być zgrabnym kompleksem budynków z niewielkim kościółkiem w centrum placu. Całość jest zbudowana w skromnym stylu o którym nie za wiele wiem, a w okolicach południa nie zauważamy żadnych mieszkańców tego miejsca. Na teren klasztoru można oczywiście wejść (choć nie ręczę, że o każdej porze dnia) i zajrzeć do wspomnianego kościółka. Dla zachowania tutejszej konwencji, przy wejściu dostępne są chusty, które można zawiązać sobie w pasie, by zasłonić nogi. My korzystamy z tego udogodnienia, jednak nie każdy tutaj stosuje się do zalecenia.



Nieopodal klasztoru zatrzymujemy się na pit stop na jedzenie. Przy okazji dowiadujemy się, że na miejscu dostępna jest całkiem przystępna toaleta dla turystów – trochę zaskakujące, choć wyobrażam sobie powody, dla których ktoś zdecydował się przeznaczyć małą przybudówkę przy klasztornych zabudowaniach na ten akurat cel.
Eros
Po przerwie na drugie śniadanie, wyruszamy w kierunku kolejnego celu tej przechadzki. Mianowicie, na szczyt Eros, górujący nad Hydrą na wysokości 588 m n.p.m.[9]. Marsz zajmuje około 30 minut i nie jest szczególnie wymagający, zwłaszcza gdy ma się kondycję lub jakąś wprawę w górskich wypadach. Sama ścieżka jednak ma do zaoferowania świetne pejzaże z odwiedzonym przez nas klasztorem – rodem ze staromodnego obrazka!

Widok z Erosa daje wgląd w to, że Hydra nie jest wybitnie dużą wyspą, a przy tym jej zagospodarowanie można określić w najlepszym razie jako skromne. I bardzo to doceniam, bo dzięki temu ten skrawek lądu utrzymuje swój charakter samotni w której można choć przez chwilę odpocząć od codziennego przytłoczenia przez tak zwaną cywilizację.

Klasztor Eupraxia
W drodze powrotnej z Erosa, zachodzimy jeszcze w okolice drugiego pobliskiego klasztoru, czyli Świętego Klasztoru Eupraxia (gr. Ιερά Μονή Αγίας Ευπραξίας). Na teren tego przybytku nie udaje nam się jednak wejść. Miejsce wygląda na zupełnie opustoszałe i tylko pojedyncze źródła w sieci sugerują, że jakieś życie za murami jednak się toczy – i może być dostępne również dla ludzi spoza samego klasztoru[10]. My jednak nie doznajemy tego zaszczytu i ruszamy dalej, do miasta.

Spacer po Idrze
W mniej więcej godzinę po wyjściu spod klasztoru Eupraxia, ponownie docieramy do centrum Idry. Tym razem zamierzamy trochę dłużej pospacerować po sercu miejscowości i jej urokliwych uliczkach. Trochę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, a trochę w poszukiwaniu lokalnych ciekawostek. I jednego, i drugiego jest tu naprawdę sporo, więc koniec końców nie zapowiada się na to, żeby wystarczyło nam czasu na wszystko. Musimy się zatem zadowolić tymi paroma godzinami, które zostają nam tego dnia na pozwiedzanie Idry.
Główną część tego czasu poświęcamy na buszowanie między alejkami i zachodzenie w mniejsze lub większe podwórka między nimi. Słońce daje się we znaki, a ciasna zabudowa rzuca sporo cienia. Nic dziwnego, że na nabrzeże wychodzimy dopiero po dłuższej chwili, a na razie zadowalamy się obserwacją lokalnej architektury. Ta jest zresztą całkiem interesująca. Wiele budynków stanowi przykład tego, w jak unikatowy i gustowny sposób można wyróżnić się na tle sąsiadów.




Co do obiadu, niemal każda knajpa w cieniu wygląda kusząco. Ostatecznie decydujemy się usiąść w knajpie και κρεμμύδι! przy uliczce Tompazi[11], gdzie zajadamy apetyczne wariacje potrawy souvlaki i popijamy – tu akurat z dość udawanym zadowoleniem – grecki napitek ouzo. Nawiasem mówiąc, akurat tę knajpę polecała autorka bloga Bałkany Według Rudej w swoim świetnym wpisie na temat Hydry[12]. Myślę, że warto zajrzeć również tam, szukając informacji o tej wyspie.



Po obiedzie ruszamy na spacer po nabrzeżu. Najpierw kierujemy w stronę zamku Kavos przy zachodniej części portu. Po drodze kupujemy po gałce niezbyt satysfakcjonujących lodów. Stojąc na zabudowaniach zamku, przyglądamy się przez chwilę okolicy. Następnie zaczynamy spacer w drugą stronę i zachodzimy aż w okolice plaży Paralia Avlaki. Po drodze zasiadamy jeszcze w jednym z lokali przy głównej części nabrzeża, żeby się czegoś napić. Na stole pojawiają się dwa piwa, freddo espresso i świeżo wyciskany sok pomarańczowy. W sam raz na ten skwar.
Dopiero po fakcie, czyli gdy pracuję nad tym wpisem, uświadamiam sobie, że między portem w Idrze a wspomnianą plażą Paralia Avlaki znajduje się punkt widokowy z – jak przypuszczam – widokiem na zatokę i wszystkie portowe zabudowania. Szkoda, że nie wiedziałem o nim na miejscu. Jednak wspominam o tym, bo być może komuś informacja ta pozwoli na zobaczenie czegoś, czego ja sam nie miałem okazji.

Podsumowanie
W okolicach godziny 18 wchodzimy na statek, który zabiera nas z powrotem do portu w Pireusie. Po dniu spędzonym na Hydrze myślę sobie, że zdecydowanie muszę tu kiedyś wrócić na kilka dni. Może po to, by odpocząć trochę od całego świata. Może dlatego, że ominęły nas tu i tak niektóre atrakcje, do których można zaliczyć szlaki turystyczne i klasztory. A może po prostu chciałbym poleżeć na jednej z odosobnionych plaż w ciszy i spokoju?
W zasadzie sam jeszcze do końca nie wiem, dlaczego chciałbym tu kiedyś wrócić. Chyba mogę powiedzieć, że Hydra rzuciła na mnie jakiś swój urok. Albo – innymi słowy – po prostu mnie zauroczyła. To piękne miejsce. Każdemu, kto trafi na ten wpis, gorąco polecam popłynięcie na tę wyspę, jeżeli tylko trafi się dogodna okazja. Myślę, że mało komu mogłoby się tam nie spodobać.
Źródła informacji
[1] Polska strona FerryHopper: https://www.ferryhopper.com/pl/ ↩︎
[2] Strona internetowa ISIC: https://www.isic.pl/pl/ ↩︎
[3] „Piraeus Ferry Port near Athens”, Santorinidave.com. https://santorinidave.com/piraeus-port-athens ↩︎ ↩︎
[4] „Preservation Order for Hydra Island”, Hydradirect.com. https://www.hydradirect.com/preservation-order ↩︎
[5] Hydra (island), Wikipedia.com. https://en.wikipedia.org/wiki/Hydra_(island) ↩︎ ↩︎
[6] Leonard Cohen, Wikipedia.com. https://en.wikipedia.org/wiki/Leonard_Cohen ↩︎
[7] Bird on the Wire, Wikipedia.com. https://en.wikipedia.org/wiki/Bird_on_the_Wire ↩︎
[8] Dla uproszczenia, postanowiłem nazywać wyspę po prostu Hydra, natomiast miejscowość na Hydrze – Idra. ↩︎
[9] Według OpenStreetMap.org: https://www.openstreetmap.org/#map=19/37.32825/23.45904 ↩︎
[10] „Monastery of Saint Eupraxia in Hydra”, johnsanidopoulos.com. https://www.johnsanidopoulos.com/2022/07/monastery-of-saint-eupraxia-in-hydra.html ↩︎
[11] και κρεμμύδι!, Mapy Google. https://goo.gl/maps/ywLfS18RrTLMvtus5 ↩︎
[12] „Hydra – jednodniowa wycieczka z Aten”, balkanyrudej.pl. https://balkanyrudej.pl/hydra/ ↩︎

